Tagi

, , ,

Oficjalna historia sformułowania teorii ewolucji przez Karola Darwina wygląda w skrócie tak: Jako młody i uzdolniony przyrodnik, Darwin wyrusza na statku HMS Beagle w paroletni rejs dookoła świata. Podczas wizyty na Wyspach Galapagos w umyśle Darwina kiełkuje myśl o powolnych przemianach jednych gatunków w inne a motorem tych zmian ma być proces doboru naturalnego. Przez dwie dekady Darwin dopracowuje szczegóły swojej teorii i dopiero list, jaki otrzymał od innego przyrodnika, Alfreda Russella Wallace’a, w którym tenże przedstawia niemal bliźniaczą do jego koncepcję, dopinguje go do szybkiego dokończenia i wydania swojego przełomowego dzieła „O Powstawaniu Gatunków…”. Półtora wieku po tym zdarzeniu, do głosu dochodzą demony spod znaku spisków urojonych. 

Karol Darwin jest postacią-symbolem współczesnej biologii i nauk przyrodniczych w ogóle. To on zrewolucjonizował sposób ich uprawiania przez ostateczne i konsekwentne trzymanie się naturalizmu metodologicznego, czyli odrzucenie wszelakich nadnaturalnych przyczyn, jako możliwych wyjaśnień w procesie poznania naukowego. Tym samym, rzecz jasna, napytał sobie wielu wrogów, gdyż w pewnym sensie wyprosił religię z salonów nauki, a swoją teorią rzucił jej, chcąc nie chcąc, otwarte wyzwanie. W ten sposób zyskał sobie rzesze wielbicieli jak i gorących przeciwników. Darwin i jego odkrycia stały się adresatami pochwał i wyrazów uwielbienia oraz celem mniej i bardziej wyszukanych ataków. Do tych najbardziej szalonych, należą zarzuty ze strony części kreacjonistów, jakoby Darwin ukradł koncepcję doboru naturalnego kreacjoniście Blythowi (co ciekawe, obaj rozumieli ten proces zupełnie inaczej, a sam Blyth nie rościł do Darwina pretensji o rzekomy plagiat). O różnych mniej lub bardziej prawdopodobnych nadużyciach, jakich miał się dopuścić autor „O Powstawaniu Gatunków…”, napisano już szereg artykułów i kilka książek [np. 1], łącznie z gniotowatym tworem z kategorii beletrystyki [2].

Nie ma czemu się dziwić. Nazwisko Darwina wydrukowane na okładce książki z całą pewnością pozwoli zwiększyć jej nakład i zyski ze sprzedaży. Teoria ewolucji i jej autor jeszcze długo będą działać jak magnes i dobry chwyt reklamowy.

Jedna z ostatnich pozycji aspiruje do tego, aby być poważniej potraktowana. To praca Daviesa z 2008 roku [1]. Autor, poza przeglądem przeróżnych wcześniejszych teorii sugerujących popełnienie przez Darwina plagiatu, prezentuje również nowe, własne odkrycia w tej kwestii. Tym razem gwoździem do trumny oryginalnego wkładu Darwina jest korespondencja z Alfredem Russellem Wallace’m. W skrócie:

 Według historyków (i samego Darwina) Darwin otrzymał list, w którym Wallace opisywał równolegle odkryty mechanizm doboru naturalnego, 18 czerwca 1858 roku, dzień po tym, jak list ten dotarł do Anglii z Indii Wschodnich (cóż, należy pozazdrościć sprawności wiktoriańskiej poczty…). Pod wpływem lektury listu Darwin miał się najpierw załamać, a następnie skontaktować z przyjaciółmi (Lyellem i Hookerem), którzy zaaranżowali odczyt listu i krótkiego artykułu Wallace’a wraz z wypisem z przygotowywanej pracy Darwina na zebraniu Towarzystwa Linneuszowego. Odczyt ten miał miejsce 1 czerwca 1858 roku.

Wallace wysłał 9 marca 1858 roku list do jeszcze jednego przyrodnika, Frederica Batesa (brata Henry’ego Batesa). Bates otrzymał tenże list 3 czerwca 1858 roku. Davies sugeruje, że oba listy wysłane zostały tego samego dnia i w związku z tym, jest bardzo mało prawdopodobne, że do Darwina dotarł z dwutygodniowym poślizgiem. Prawda, według Daviesa, jest taka, że Darwin również otrzymał swój list na początku czerwca, a następnie gruntownie przerobił swoją teorię garściami czerpiąc z Wallace’a. Datę 18 czerwca miał Darwin sfabrykować po to, aby zachować pierwszeństwo (no, równoległość) w autorstwie teorii ewolucji na drodze doboru naturalnego. Gdyby rzeczywiście otrzymał list 18 czerwca, miałby zbyt mało czasu na to, aby przerobić swoją teorię i jeszcze tego samego dnia lamentować Leyllowi, jak to ziściły się jego przepowiednie i został przez kogoś uprzedzony. Darwin musiał więc dostać list 3 czerwca. Czy jednak na pewno?

John van Wyhe i Kees Rookmaaker przeanalizowali argumenty Daviesa i zrekonstruowali drogę, jaką pokonał list Wallace’a do Darwina [3].

Po pierwsze. Czy Wallace wysłał swój list do Darwina tą samą pocztą co korespondencję do Batesa? Niestety, część korespondencji Darwina uległa zniszczeniu, być może przez samego Darwina (a to pożywka dla miłośników teorii spiskowej, bo pewnikiem Darwin zacierał ślady). Wśród zaginionych listów jest również ten z 1858 od Wallace’a. A szkoda, bo data i stemple pozwoliłyby rozwikłać zagadkę. Są na szczęście inne przesłanki, pozwalające określić kiedy nadano ów list.

Otóż z zapisków samego Wallace’a wynika jednoznacznie, że list, który wysłał do Darwina był odpowiedzią na korespondencję od tegoż przyrodnika. Według samego Daviesa, list od Darwina musiał dotrzeć do Wallace’a na początku marca. Wyhe i Rookmaaker przeanalizowali zarówno korespondecję Wallace’a, jak i częstotliwość kursowania liniowców przewożących pocztę. Ich wyniki są zgodne z wyliczeniami Daviesa, wskazującymi na początek marca 1858 roku, jako datę otrzymania listu. Jest więc pewne, że statek, który przywiózł list Darwina przypłynął do Ternaty (to wyspa, na której przebywał wówczas Wallace) 9 marca 1858 roku (tak wtedy kursowały pocztowe okręty). Był to ten sam liniowiec, na którym rozpoczął swoją wędrówkę list do Batesa, który do adresata dotarł 3 czerwca.

Wyobraźmy sobie, ze Wallace miałby faktycznie nadać list do Darwina w tym samym czasie co korespondencję do Batesa. Pamiętajmy jednak, że Wallace odpisywał na list od Darwina, który dopiero co przypłynął. Czy Wallace jak niecierpliwy nastolatek siedział na nabrzeżu czekając na okręt z pocztą z Anglii? Nie miał nic do roboty, tylko wyrwać list od Darwina, przeczytać go, natychmiast napisać sensowną odpowiedź, pobiec do urzędu pocztowego i nadać swój list? Jest to raczej bardzo mało prawdopodobne, zwłaszcza, że liniowce kursujące pomiędzy licznymi wyspami „Indii Wschodnich” nie zatrzymywały się w portach na długo. Ich postój często ograniczony był zaledwie do kilku godzin potrzebnych na wyładunek i załadunek towarów – często głównym „towarem” była właśnie poczta. Najprawdopodobniej list od Darwina trafił do Wallace’a następnego dnia, a przynajmniej po odpłynięciu okrętu, którym ów list przypłynął. Sam Wallace pisze w swoich wspomnieniach, że odpowiedź Darwinowi przesłał „następną pocztą”. A „następna poczta”, jak wykazali Wyhe i Rookmaaker… wędrowała tak:

1. Parowiec Makasser odpłynął z Ternaty najprawdopodobniej 5 kwietnia, 1858 roku. Nie jest znana dokładna data, wiadomo jednak, że Makaseer wypłynął z Surabay’i 20 marca a podróż między tymi dwiema wyspami trwała około 16 dni.

2. Po opuszczeniu Ternaty Makasser odwiedził jeszcze porty Manado i Makassar a do Surabay’i powrócił 20 kwietnia 1858 roku.

3. W Surabay’i poczta została przeładowana na inny parowiec, Banda, który 20 kwietnia odpłynął do Dżakarty, do której dotarł 23 kwietnia.

4. Banda opuścił Dżakartę 26 kwietnia 1858 roku i 30 kwietnia dotarł do Singapuru. Tam ponownie przeładowano pocztę. Poprzednie statki należały do Holenderskiej Kompanii Wschodnio-Indyjskiej. Nowy parowiec, Pekin, był własnością Peninsular & Oriental Company.

5. Pekin odpłynął z Singapuru 1 maja i dotarł do Gale na Sri Lance 10 maja. Ponieważ Pekin płynął dalej do Bombaju, poczta do Europy została przeładowana na inny statek należący do tej kompani, Nemesis.

6. 14 maja Nemesis odpłynęła z Gale kierując się do Suezu, gdzie dotarła 3 czerwca o godz. 00:30, jak dokładnie wspominają ówczesne kroniki.

7. Z Suezu poczta była transportowana do Aleksandrii na grzbietach wielbłądów oraz łodziami, co zwykle zajmowało dwa dni. Poczta z Nemesis dotarła do Aleksandrii 4 czerwca o 11:30. Kilka godzin później (dokładnie o 17:15) została załadowana na parowiec Colombo, który odpłynął z Aleksandrii 5 czerwca o 5 rano.

8. Colombo po drodze zatrzymywał się na Malcie (8 czerwca) i Gibraltarze (12 czerwca) a do Southampton dotarł ostatecznie 16 czerwca o godzinie 21.

9. Z Southampton poczta powędrowała pociągiem do głównego urzędu pocztowego w Londynie, gdzie dotarła 17 czerwca o 5:35. Następnego dnia, jeden z listów które tam trafiły, został doręczony do Down House (a tam, jak wiemy, gospodarzem był Karol Darwin).

Podróż listu z „Indii Wschodnich” do Anglii (lub w drugą stronę) trwała około 70-80 dni. List Wallace’a, jeśli faktycznie nadany 5 kwietnia, do Darwina dotarł więc po 75 dniach. Jeżeli Darwin mówił prawdę, że korespondencję od Wallace’a otrzymał 18 czerwca, pasuje to dokładnie do czasu i drogi, jaką owa przesyłka musiała pokonać z Ternate do Down House. Jest mało prawdopodobne, aby Darwin tak perfekcyjnie przewidział „rozkład jazdy” poczty, w dodatku w czasach, kiedy kilkudniowe poślizgi spowodowane choćby warunkami pogodowymi, były na porządku dziennym.

Wydaje się więc, ze wbrew oczekiwaniom i urojeniom miłośników teorii i teoryjek spiskowych, Darwin nie kłamał odnośnie daty otrzymania listu od Wallace’a. A sama historia Karola Darwina i Alfreda Russella Wallace’a nie jest przykładem niskich praktyk i plagiatów, ale obrazem współpracy dwóch wybitnych przyrodników swoich czasów.

Niestety, Nawet jeśli poszczególne elementy układanki będą się ze sobą dokładnie zgadzać, tak jak w przypadku opisanym przez Van Whye i Rookmaaker’a, nie powstrzyma to zwolenników teorii spiskowych. W kolejce do druku czeka już praca Davies’a [4], który polemizuje z artykułem powyższych badaczy (bo przecież jakoś do Darwina przyczepić się trzeba). Ale o tym napiszę już innym razem.

[1] Davies R. 2008. The Darwin Conspiracy – Origins of a Scientific Crime. Golden Squre Books.

[2] Darnton J. 2007. Spisek Darwina. Świat Książki

[3] Van Wyhe J., Rookmaaker K. 2012: A new theory to explain the receipt of Wallace’s Ternate essay byDarwinin 1858. Biological Journal of the Linnean Society 105: 249-252.

[4] Davies R. (in press). How Charles Darwin received Wallace’s Ternate paper 15 days earlier than he claimed: a comment on vanWyhe and Rookmaaker (2012). Biological Journal of the Linnean Society