Tagi
Chyba mam w sobie coś z masochisty. Otóż od dłuższego czasu przeglądam w miarę regularnie dzieła krajowych oraz zagranicznych myślicieli kreacjonistyczych. Czasami bywa zabawnie, zwykle jednak jest to zajęcie nużąco-irytujące. Bywa też przyczyną frustracji i bezradności wynikającej z często niesłychanej oporności na fakty autorów owych „dzieł”. Do tej ostatniej kategorii zalicza książka inż. Dominique’a Tassot pt. Ewolucja. Dylemat dla nauki, niebezpieczeństwo dla wiary, z przedmową o. Andre Bouleta SM.